Skrzyczne (1257 m n.p.m.)

Skała niczym z „Króla Lwa”, śpiąca żaba, skrzypek w schronisku i szlak, który robi nas w konia, czyli o tym jak zdobywamy Skrzyczne szlakiem przez Malinowską Skałę

Początek wejścia

Na szlak ruszamy jak zwykle z samego rana. Podczas naszego pobytu w Beskidzie Śląskim zatrzymaliśmy się w agroturystyce znajdującej się w Ustroniu, więc do wejścia na dzisiejszy szlak musimy podjechać autem. Po około pół godziny parkujemy auto na małym, leśnym parkingu tuż przy kompleksie narciarskim „Biały Krzyż”. To właśnie tu zaczyna się czerwony szlak prowadzący na Malinowską Skałę, która chociaż nie jest naszym ostatecznym celem wędrówki, to stanowi jedną z większych atrakcji turystycznych regionu. Trzeba przyznać, że jej wielkość i ciekawa forma robi wrażenie i uznaliśmy ją za punkt obowiązkowy tego wypadu.

Widok ze Skrzycznego

Czerwony szlak

Czeka nas ok 1,5h podejścia. Szlak praktycznie od razu znika w lesie. Idzie się przyjemnie, mimo że odczuwalnie jest pod górę (jakby nie patrzeć). Wkrótce się przerzedza i odsłaniają się pierwsze widoki. Po jakichś 30-40 minutach zdobywamy pierwszy szczyt tego dnia – Malinów (1117 m n.p.m.). Robimy tu krótką przerwę na herbatę i przekąski. No to dalej w drogę! Trzymamy się czerwonych oznaczeń i tym razem teren się wypłaszcza, dzięki czemu Leon może się trochę wyszaleć biegając. Po drodze zbaczamy na chwilę ze szlaku, by zerknąć do Jaskini Malinowskiej.

Co prawda zerknąć to może za dużo powiedziane. Szybki rzut oka w w dół budzi w nas klaustrofobiczne uczucia i nie decydujemy się na zejście w głąb jaskini po widocznej drabince. Jeśli jednak ciasne przestrzenie wam nie straszne, to śmiało możecie rozszerzyć wycieczkę o takie doznania! Jaskinia jest udostępniona dla turystów – zamontowane są w niej metalowe uchwyty umożliwiające bezpieczne zejście. Pamiętajcie tylko, że jaskinia nie jest sztucznie oświetlona, więc przyda wam się latarka, a najlepiej czołówka. Jeśli jesteście tu latem to miejcie na uwadze również fakt, że w jaskini panuje stała temp. ok + 6 stopni. Robimy kilka zdjęć i ruszamy dalej kierując się dalej czerwonymi oznaczeniami.

Zejście do Jaskini Malinowskiej

Malinowska skała (1152 m n.p.m.)

Po tym przyjemnym fragmencie szlak idzie całkiem ostro w dół i z bólem serca tracimy zdobyte w pocie czoła przewyższenie. W tej części droga trochę nas oszukuje. Gdy tylko wejdziemy w górę i cieszymy się zdobytymi kolejnymi metrami, to szlak spada w dół. I tak kilkukrotnie. W końcu jednak docieramy do Przełęczy pod Malinowem (1005 m n.p.m.) gdzie znak pokazuje już jedynie 35 min do Malinowskiej Skały. Metry nie kłamią, więc znów trzeba się trochę powspinać. Na osłodę trudów wędrówki mamy na szczęście rozpościerające się dookoła widoki i tak docieramy do Malinowskiej Skały.

Tu postanawiamy zrobić sobie dłuższą przerwę. Przybijamy pamiątkowe pieczątki do naszych książeczek Korony Gór Polskich, jemy drugie śniadanie i cieszymy się widokiem. W tym czasie Leon ma niezły ubaw chowając się w wydrążonych w skale zagłębieniach. Gdy tylko przyjrzymy się Malinowskiej Skale, oczami wyobraźni widzimy słynną scenę z „Króla Lwa”. Tę, w której Rafiki trzyma Simbę i pokazuje nowo narodzonego władcę pozostałym zwierzętom. Ale wróćmy na ziemię, bo przed nami jeszcze ok 1,5h drogi na Skrzyczne.

Zielony szlak

Tym razem podążamy za zielonymi oznaczeniami i tu zaczyna się prawdziwa bajka! Szlak biegnie granią, więc po obu stronach mamy gwarantowane górskie widoki aż po horyzont. Jednocześnie droga jest na tyle szeroka i bezpieczna, że można puścić dzieciaki „luzem”. Słońce zaczyna mocno przygrzewać, ale my niestrudzenie wędrujemy dalej i po kilku mniejszych i większych podejściach dochodzimy na Małe Skrzyczne (1211 m n.p.m.). Hurra! Już tylko pół godziny dzieli nas od głównego celu naszej dzisiejszej wycieczki, czyli Skrzycznego – kolejnego szczytu należącego do Korony Gór Polski. Po drodze mijamy kolej linową, która zimą jest zapewne intensywnie użytkowa przez narciarzy, a dziś oblegana jest przez rowerzystów. I wreszcie na horyzoncie widzimy już charakterystyczny nadajnik radiowo-telewizyjny i budynek schroniska. Ale zanim rozsiądziemy się wygodnie na schroniskowych ławkach, jeszcze punkt obowiązkowy – pamiątkowe zdjęcie ze znakiem i… z żabą.

Skrzyczne (1257 m n.p.m.)

Chwila na ciekawostkę: nazwa Skrzyczne podobno pochodzi od skrzeczenia żab, które według przekazów niegdyś licznie bytowały w tym miejscu. Leon koniecznie chce przytulić żabę, ale jest trochę rozczarowany, że ta nie podejmuje z nim żadnej interakcji i pozostaje niewzruszona na jego starania. „Chyba śpi” – orzeka błyskotliwie nasz syn, a my nie wyprowadzamy go z błędu, bo myślimy już tylko o obiedzie.

Na szczycie spędzamy sporo czasu – jemy, robimy liczne zdjęcia i filmiki. Naszą uwagę przykuwa pan grający na skrzypcach na tarasie schroniska. Podobno jest to stały bywalec tego miejsca i uczestnik któregoś z programów telewizyjnych wyłapujących muzyczne talenty. Wrzucamy mu z Leonem dyszkę do kapelusza, ale po chwili nasza pociecha strzela focha, bo „to przecież był jego pieniążek”. Cóż, starając się nie ciągnąć tej dramy, pakujemy się w drogę powrotną.

Powrót

Jeśli chodzi o powrót, macie kilka opcji. Możecie zejść biegnącym pod kolejką niebieskim szlakiem do Szczyrku lub (dla tych bardziej zmęczonych nią zjechać). Możecie też cofnąć się na Małe Skrzyczne i tam zejść żółtym szlakiem lub również zjechać kolejką. A jak lubicie sobie utrudniać życie, to możecie zrobić tak samo jak my, czyli zejść po swoich śladach. Ciężko byłoby nam logistycznie ogarnąć transport publiczny ze Szczyrku do miejsca gdzie zostawiliśmy auto, dlatego chcąc nie chcąc, zdecydowaliśmy się na taką opcję. Droga powrotna do Malinowskiej Skały jest przyjemna, pogoda tego dnia zapewnia nam idealną widoczność. Schody zaczynają się później, gdy trzeba znowu zwalczyć zmęczenie i pokonać rosnącą frustrację spowodowaną „oszukującym” nas szlakiem. Po licznych rzucanych w głowie niecenzuralnych sformułowaniach docieramy do Malinowa. Stamtąd już tylko chwile dzielą nas od ulubionego widoku każdego górskiego piechura, czyli własnego auta.

Mapa turystyczna

Podsumowanie

  • nasza trasa według mapy to jakieś 16 km, ok 700 m przewyższenia i 5 h samej wędrówki, więc zarezerwujcie sobie na nią większość dnia i koniecznie sprawdźcie warunki pogodowe oraz mierzcie siły na zamiary
  • ze Skrzycznego macie kilka opcji zejścia lub zjechania kolejką
  • na szczycie znajduje się przyjemne schronisko, gdzie możecie posilić się i odpocząć
  • jeśli Skrzyczne wolicie zdobyć innym szlakiem lub wjechać na nie kolejką to polecamy wycieczkę na samą Malinowską Skałę, bo miejsce jest naprawdę niesamowite
0 0 votes
Ocena artykułu
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Zostaw tu swój komentarz!x
Scroll to Top