Wieża widokowa w kształcie blendera, magiczne źródełko, ruiny pradawnego schroniska i słonik na szczęście, czyli o tym jak zdobywamy Śnieżnik
Śnieżnik (1425 m n.p.m.) i szlaki prowadzące
Król Sudetów wschodnich i jedna z większych atrakcji turystycznych Kotliny Kłodzkiej. Śnieżnik (1425 m n.p.m.), zwany też Śnieżnikiem Kłodzkim lub Kładską Śnieżką, to najwyższy szczyt Masywu Śnieżnika, który wchodzi w skład Korony Gór Polski.

Na Śnieżnik prowadzi kilka szlaków, to najpopularniejsze z nich od polskiej strony:
My decydujemy się na, uznawany za dość prosty, żółty wariant prowadzący z miejscowości Kletno. Kletno znane jest również z innej atrakcji – Jaskini Niedźwiedziej, ale o niej opowiedzieliśmy w osobnym wpisie. Na szlak wyruszamy jak zwykle z samego rana i zostawiamy auto na jednym z płatnych parkingów oznaczonych jako „Jaskinia Niedźwiedzia-PARKING”. Od parkingu do Jaskini Niedźwiedziej szlak jest pokryty asfaltem, fragment ten jest więc dostępny dla wózków dziecięcych. Pod parkingiem stoją też meleksy, które za opłatą podwożą chętnych turystów i wysadzają tuż pod wejściem do Jaskini. My mijamy jaskinię i kierujemy się w prawo, zgodnie ze strzałką „Śnieżnik”, gdzie szlak odbija już w las i zaczyna przypominać typowo górską ścieżkę pełną kamieni i wystających korzeni.
UWAGA
Jeśli planujecie zwiedzać Jaskinię Niedźwiedzią, to pamiętajcie, że bilety należy wcześniej zarezerwować przez internet na konkretny dzień i godzinę (w sezonie podobno z czasem dużym wyprzedzeniem). My z uwagi na to, że nie wiedzieliśmy ile nam zejdzie wejście na szczyt i nie chcieliśmy się ani spieszyć ani czekać pod jaskinią zdecydowaliśmy się na zwiedzanie jej w inny dzień.

Trudności
Wracając do naszego szlaku – trzeba przyznać, że biegnie on całkiem ostro pod górę, tylko momentami przyjemnie się wypłaszczając, ale pomijając zadyszkę idzie się przyjemnie. Robimy po drodze krótkie przerwy, w końcu mamy do pokonania ponad 400 m przewyższenia do samego schroniska. Po ok 1,5-2 godzinach marszu meldujemy się w schronisku „Na Śnieżniku”. Przyznacie sami, że nazwa jest dość myląca, bowiem do szczytu zostało jeszcze ok 1,5 km i 200 m przewyższenia. Nie zatrzymujemy się tu na długo, bo planujemy schodzić tym samym szlakiem i w schronisku zjeść obiad. Po kilku łykach wody, krótkim kontemplowaniu widoków i oczywiście po paru zdjęciach ruszamy żwawo pod górę, tym razem kierując się zielonymi oznaczeniami szlaku. Żwawo to dużo powiedziane… Prawdę mówiąc ten fragment szlaku daje nam popalić. Szczególnie Krzyśkowi niosącemu na plecach dodatkowe kilkanaście kg, trochę już zmęczonego i marudnego, obciążenia.
Wieża i jej historia
Na szczęście każde ostrzejsze podejście kiedyś wreszcie się kończy i naszym oczom ukazuje się charakterystyczna wieża widokowa. Kiedyś na Śnieżniku znajdowała się murowana wieża z 1899 r., która przez lata uległa zniszczeniu i została wyburzona w 1973 r., więc przez dłuższy czas rozległy szczyt Śnieżnika stał pusty. Wreszcie, prawie 50 lat później, w 2022 roku oddano do użytku nową konstrukcję, wokoło której narosło dużo sporów i kontrowersji. Zdania na jej temat są mocno podzielone. Sporo osób porównuje ją do wielkiego blendera i trzeba im przyznać trochę racji…
Stara kamienna wieża, której wizerunek można znaleźć na dawnych rysunkach z pewnością prezentowała się bardziej klimatycznie i bajkowo. Natomiast według nas nie jest to jakiś architektoniczny koszmarek. Co ważniejsze, widoki, które się z niej rozciągają są naprawdę imponujące! Wieża jest bezpłatna i otwarta całą dobę. Nie znaleźliśmy na niej ani w jej najbliższym otoczeniu pieczątki, więc książeczki KGP podbiliśmy w schronisku na powrocie. Krzysiek, jak zwykle w przypadku tego typu atrakcji, zostaje na dole z Leonem, a ja pokonuję jeszcze te kilkadziesiąt (set?) schodków, by cieszyć się cudowną, rozległą panoramą.
Szczęście nam dziś dopisało – widoczność była stuprocentowa, a niebo niemal bezchmurne. Przy dobrej widoczności ze szczytu wieży ujrzeć można Góry Bystrzyckie, Orlickie, Złote, Wałbrzyskie, Jezioro Otmuchowskie i Nyskie, a przy odrobinie szczęścia w oddali Karkonosze ze Śnieżką. (Nie, nie jesteśmy tak dobrzy z geografii, wygooglowaliśmy to 🙂 ). Stalowa konstrukcja wieży od dołu jest obudowana kamieniem (co ma nawiązywać do starej wieży), na górze natomiast szkłem, co sprawie, że doskonale chroni od często wiejącego na Śnieżniku intensywnego wiatru.
Gdy uznaję, że narobiłam już wystarczająco zdjęć i filmików, schodzę powoli w dół. Siadamy na trawie, dołączając tym samym do licznych turystów przybywających tu praktycznie z każdej strony. A, jeszcze obowiązkowo pamiątkowe zdjęcie na dowód zdobycia szczytu! Przy okazji spotykamy innych zdobywców Korony, których prosimy o zdjęcie i wymieniamy się doświadczeniami.

Co po czeskiej stronie?
Po dłuższej chwili odpoczynku ruszamy jeszcze na czeską stronę, żeby zobaczyć słynnego słonika. Po drodze mijamy źródło Morawy – dopływu Dunaju. Następnie ujrzeć można ruiny schroniska księcia Liechtensteinu. Schronisko funkcjonowało od 1912 do 1968 roku, kiedy zostało zamknięte ze względu na zły stan techniczny, aż w końcu w 1971 r. zostało wyburzone. Dziś zostało po nim trochę murów i kamieni, które nie robią większego wrażenia. Widoki jednak zapierają dech w piersiach.
Wreszcie dostrzegamy wiekową rzeźbę słonika (powstała w 1932 r.). Słonik jak to słonik – według przesądów trzeba pogłaskać trąbę na szczęście! Nie żebyśmy byli specjalnie przesądni, ale przecież nie zaszkodzi. Jest to fajna atrakcja, szczególnie dla dzieci. Dla Czechów słonik ten jest wręcz symbolem tego szczytu. Jako że żeby dojść do słonika ze szczytu musieliśmy zejść nieco w dół, to teraz niestety trzeba znów się trochę wdrapać. Leona dopada zmęczenie, więc biorę go na plecy w nosidło ergonomiczne, żeby mógł się przytulić. Tuż pod szczytem Leon zasypia, a my żegnamy Śnieżnik i zaczynamy spokojnie schodzić w dół, by dać mu czas na drzemkę. Docieramy do schroniska, a Leon się budzi w sam raz na obiad.

Schronisko „Na Śnieżniku”
Schronisko powstało w 1871 roku i zostało ufundowane przez Mariannę Orańską. Początkowo było zwane „Szwajcarką”, po II wojnie światowej przyjęto nazwę „Na Śnieżniku”. Wszystko po to by odróżnić je od schroniska Szwajcarka w Rudawach Janowickich. Budynek schroniska prezentuje się bardzo ładnie, natomiast ogółem wizyta w nim była dla nas mocno rozczarowująca. Schronisko wydaje się być mocno zaniedbane, w środku panuje zwyczajnie brud i unosi się mało przyjemny zapach. Obsługa jest niezbyt uprzejma, ale po pierwsze jesteśmy głodni, po drugie nie chcemy dać się zwieść niekorzystnemu pierwszemu wrażeniu.
Niestety, dalej nie jest wcale lepiej. Czekamy na zamówienie dość długo, ale uzasadniamy to dużą ilością piechurów i rowerzystów. Jedzenie, mimo zaporowych (jak z resztą wszędzie w górach) cen, nie porywa smakiem. Leonowi zamawiamy coś na kształt bulionu-rosołu, ale otrzymujemy bliżej niezidentyfikowany zielono-żółty chemiczny wywar z kostki. Smaczny za to okazuje się żurek zamówiony przez Krzysztofa, a zjedzony ze smakiem przez Leosia. Po dłuższej chwili odpoczynku udajemy się w dalszą trasę. Ja dalej z Leonem na plecach, który najedzony i wyspany odzyskuje dobry humor.

Anegdota
Ponieważ na szczycie i w schronisku zeszło nam sporo czasu, to wracamy już po południu. Zbliżamy się już praktycznie do jaskini, gdy zaczepia nas starszy pan ubrany w lakierki i dzierżący reklamówkę, zasapany pytając nas czy daleko jeszcze do szczytu. Próbujemy mu delikatnie uświadomić, że jest tak naprawdę na początku drogi i strome podejście dopiero przed nim, ale pan zbywa mnie śmiechem mówiąc, że skoro ja sobie poradziłam z dzieckiem na plecach to co on ma sobie nie poradzić. No cóż, niektórzy jak widać mimo wieku nie grzeszą rozumem… Dalsza droga mija nam już sympatycznie i bez przeszkód.






Mapa turystyczna
Podsumowanie
- Całość trasy w dwie strony to ok 13 km, 700 m przewyższenia i czas przejścia według map to ok 4,5h. Zarezerwujcie sobie więcej czasu ze względu na liczne atrakcje na szczycie;
- Przez szczyt Śnieżnika biegnie wiele szlaków, zarówno z polskiej jak i z czeskiej strony. Można się tu dostać różnymi wariantami, a na szczycie spodziewajcie się wielu turystów;
- Schronisko znajduje się poniżej szczytu (ok 30-45 min drogi);
- Wieża na szczycie jest bezpłatna, otwarta całą dobę i przy dobrej pogodzie gwarantuje rozległe, piękne widoki;
- Po drodze możecie zwiedzić Jaskinię Niedźwiedzią, pamiętajcie tylko o wcześniejszej rezerwacji przez internet;
- Przy wejściu na szlak znajdują się płatne parkingi z możliwością dowozu bezpośrednio pod jaskinię.